Dog niemiecki Maj – wł. Agnieszka Zaręba

Historia Maja 5 letniego błękitnego doga adoptowanego wieku 15 miesięcy, który trafił do mnie już z chorymi uszami. Wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że to będzie aż tak duży problem. Jadąc z nami samochodem od swojego byłego właściciela do nas swojego nowego domu na zawsze, zastanawiałam się czemu unika głaskania po głowie – pomyślałam ok stres, przerażenie, jak to minie będzie ok. Niestety nie było ok. Na drugi dzień kiedy Maj pozwolił do siebie podejść (bardzo szybko nawiązaliśmy nić porozumienia, On wiedział, że ja straciłam swojego ukochanego Bunia, a ja wiedziałam, że On musiał opuścić swojego ukochanego Pana) i zaglądnąć sobie do uszu już było wiadomo co jest: syf i smrodek. Pomyślałam, ach nie czyszczono mu uszu, no to zaraz wet, krople potem był prosty antybiotyk, pomogło, super! Pierwszy nawrót po długim czasie spokoju. Wtedy wymaz, diagnoza: PSEUDOMONAS AERUGINOSA, celowany antybiotyk – udało się było na jakiś czas ok.

Kolejne nawroty, kolejne celowane antybiotyki, krople robione, preparaty dostępne na rynku weterynaryjnym wyczerpaliśmy chyba wszystko… PAŁECZKA ROPY BŁĘKITNEJ antybiotykooporna, zapadła decyzja o autoszczepionce, podana dwukrotnie nie dała efektu. Pies zaczął cierpieć, nie pozwolił się dotknąć (jak ktoś obcy chciała podejść, asekuracyjne warczał by go przypadkiem nie pogłaskał), kwik przy trzepaniu głową, był apatyczny – serce krwawiło z bezradności. Chwilową poprawę dawało podnoszenie odporności przez tabletki i zastrzyki dostępne na rynku weterynaryjnym i ludzki beta glutan. Uszy czyściliśmy codziennie, było w nich mnóstwo nieprzyjemnie pachnącej, wyciekającej, zielonkawej wydzieliny (koszmar). Ktoś pomyśli, jak można było doprowadzić do takiego stanu, a my robiliśmy wszystko co można a nic nie leczyło tego syfu, wszystko działało chwilowo – byłam załamana, bałam się najgorszego. Siedząc wieczorem na necie natrafiłam na artykuł o dożycy z wypryskami na kufie spowodowanymi bakterią i preparacie oczyszczającym CortiAdapt. Pomyślałam, że jak to jest preparat oczyszczający to może i nam pomoże oczyścić organizm z tego syfu. W nocnej rozmowie z Panią Katarzyną dowiedziałam się jeszcze o MultiAdapt, który niesamowicie podnosi odporność. Postanowiliśmy spróbować, to była już ostatnia deska ratunku, albo zadziała albo najgorsze... Udało się! Obydwa preparaty zastosowaliśmy na raz, po trzech dniach było widać, że idzie to w dobrą stronę, wydzielina jeszcze była, ale nie wyciekała z ucha, widać było, że jej objętość się znacznie zmniejsza :) Nasza terapia zaczęła się 21.02.18, po 10 dniach stosowania 2 preparatów uszy uległy znacznej poprawie, zapach znikł, a wydzieliny było minimalnie. Po konsultacji z Panią Kasią odstawiliśmy CortiAdapt, ale MultiAdapt stosujemy nadal, na dzień dzisiejszy jest ok, uszy czyste! Do tego muszę jeszcze dodać, że Maj jest bardzo dużym alergikiem: jedzenie takie jak kurczak, indyk, kaczka, gęś, wołowina, nabiał krowi, jajka kur karmionych paszą, trawy to na pewno, a co może jeszcze wyjść to czas pokaże. Jednym z efektów tego są okropnie zaczerwienione, łyse łokcie z którymi Maj już do mnie przyjechał. Stosowaliśmy różne maści: typu sudocrem, maść propolisowa, maści z witaminą A, tranową, z mocznikiem, oliwki, wazelinę … i nic, odpuściłam.

Zamawiając kolejny MultiAdapt postanowiłam zamówić Soft Pad Butter, bez dużego entuzjazmu, mimo zapewnień Pani Kasi, że działa. Duże opakowanie wzięłam tylko dlatego, że się lepiej opłacało finansowo a mam doga, więc zapewnienie o wydajności też do mnie nie przemówiło. Jakie było dla mnie zaskoczenie, jak po tygodniu stosowania w pierwszy dzień wiosny zauważyłam, że Majowi na łokciach kiełkują włosy – szok! Teraz po dwóch tygodniach stosowania łokcie też nie zieją czerwonym kolorem, skóra się zaróżowiła, a modzele się pomniejszają. Co mogę napisać na zakończenie, chyba tylko tyle, że Maj jest fanem produktów NON DIMENTICARE, a ja jestem zadowolona z efektów :)

Agnieszka Z.